Szanta zaprowadzi Was do domu
Szanta. Dzisiaj będzie o szantach. Nie, jednak o nawigacji, hmm… może o jednym i drugim?
Sobota w domu.
Strugi deszczu. Pionowe kreski odrysowane od linijki. Odpoczywam na mojej ulubionej sofce, wdychając mokry zapach zza okna. Ulga po ostatnich upałach. Z głośników cichutko sączy się stara, dobra szanta „Spanish Ladies” w wykonaniu Heleny Cinto.
Pewnie nie ma żeglarza, który nie zna jej polskiej wersji. Szanta „Hiszpańskie dziewczyny” rozbrzmiewają na pokładach jachtów, festiwalach, w tawernach i przy niejednym ognisku. Jednak dzisiaj chciałbym się pochylić nad oryginalnym tekstem w języku angielskim. Spytacie dlaczego? Pomijając piękną jak dla mnie melodykę oryginału, jest tam kilka ciekawostek nawigacyjnych.
Refren, czyli Instrukcja żeglowania.
We’ll rant and we’ll roar, like true British sailors,
We’ll range and we’ll roam all on the salt seas,
Until we strike soundings in the Channel of old England.
From Ushant to Scilly ’tis thirty-five leagues.
Ushant to francuska wyspa u wybrzeży Bretanii, północno-zachodniej części Francji. Wyznacza dolną krawędź kanału La Manche. Stojąca tam wysoka na 180 stóp latarnia morska jest najpotężniejszą latarnią w Europie, a jej światło ma zasięg 37,5 NM. Wyspy Scilly leżą natomiast na południowo-zachodnim krańcu Kornwalii. To najbardziej wysunięty na południe i na zachód punkt w Wielkiej Brytanii. Te dwa punkty witają żeglarzy wracających z oceanu.
So the first land we made, it is called the Deadman,
Next Rame Head, off Plymouth, Start, Portland, and the Wight,
We sailed by Beachy, by Fairlight and Dungeness,
And then bore away for the South Foreland light.
Deadman, czyli Deadman’s Point, jest dziś znany jako Dodman Point. Jest to najwyższy cypel na południowym wybrzeżu Kornwalii. Dla zmęczonego oceanicznym rejsem żeglarza jest to pierwszy skrawek lądu wyłaniający się zza horyzontu. Na drugim końcu kanału, za Dover, znajduje się latarnia morska South Foreland, ostrzegająca statki przed mielizną Goodwin Sands.
Teraz wróćmy do pierwszego, zacytowanego przeze mnie fragmentu a dokładnie do ostatniej linijki (From Ushant to Scilly ’tis thirty-five leagues).
Zastanawialiście się kiedyś co to za jednostka długości „League”?
Otóż 1 League to nic innego jak 3 mile morskie. Jak wiemy, jedna mila morska (NM) to 1852 metry i jest to długość łuku południka ziemskiego odpowiadająca jednej minucie kątowej koła wielkiego. Od Ushant do Scilly jest w rzeczywistości 97 mil morskich, czyli około 32 ½ Leagues. Uwzględniając prądy pływowe, można przyjąć, że żeglarze mają do pokonania 35 Leagues. Tutaj pojawiają się spory. Słyszałem wiele dyskusji na ten temat i różne wersje tej szanty, gdzie występowały liczby 35, ale też 32 albo 33. Mnie jednak teoria z prądami się podoba.
A teraz najfajniejsze.
Cofnijmy się do czasów, kiedy nie było nawigacji satelitarnej, a do pomiarów w ogóle używano czegoś, co każdy miał zawsze przy sobie, czyli własnego ciała. Każdy słyszał o miarach długości takich jak stopa czy łokieć. Jaki to ma związek z żeglarstwem, naszą szantą i powrotem do Anglii? Już tłumaczę.
Sześćdziesiąt mil morskich (czyli 60 minut kątowych) to jeden stopień szerokości geograficznej. Z tego wynika, że jeden stopień to dwadzieścia Leagues.
Żeglarze zauważyli, że jeżeli wyciągną przed siebie rękę z zaciśniętą pięścią, to ma ona rozpiętość dziesięciu stopni, czyli dwustu Leagues. Idąc dalej tym tropem, każda z czterech kostek odpowiada 2,5 stopniom, co daje 50 Leagues na kostkę. Co to im dawało? Kiedy żeglowali na północ, prowadzeni przez gwiazdę polarną wiedzieli, że jeżeli gwiazda przesunęła się na niebie o jedną kostkę wyżej, przebyli około 150 mil morskich. Gdy gwiazda polarna znalazła się na wysokość 49 stopni (pięciu pięści), należało skręcić w prawo. Dzięki temu jacht kierował się pomiędzy Ushant (48,46N) a Isles of Scilly (49,56 N), prosto w światło Kanału Angielskiego i dalej do domu.
W tej szancie jest jeszcze kilka fajnych ciekawostek, jak chociażby świetnie opisany sposób refowania żagli, ale wystarczy na dzisiaj. Życzę Wam udanych rejsów i żebyście zawsze bezpiecznie trafiali do portów i wracali do domów. Pamiętajcie też, że dobra praktyka morska wymaga od nas prowadzenia nawigacji wszelkimi dostępnymi metodami. Dlatego róbcie namiary, sprawdzajcie na mapach, na ploterach i wszelkimi możliwymi sposobami czy Wasza pięść dobrze Was prowadzi.
Do zobaczenia na morzach i niech szanta będzie z Wami!
Jacek Mirczak
Najnowsze komentarze